Potęga myśli



Gdy tylko Jill uświadamiała sobie jakiś problem w swych stosunkach z osobami dla niej ważnymi, usiłowała natychmiast go rozwiązać, a co więcej, usiłowała wziąć natychmiast na siebie całą odpowiedzialność za to, że ów problem zaistniał” – fragment książki „Kobiety, które kochają za bardzo” Robin Norwood

Jak bardzo mogę się utożsamić z bohaterką Jill. Ile razy, gdy tylko działo się w moim otoczeniu coś co zaprzeczało temu, że nie mam na to wpływu tyle razy ja upierałam się, że wpływ mam.
Co tym zyskiwałam? Niestety zysk był jeden – kolejna lekcja od życia, kolejny kopniak, który miał mnie czegoś nauczyć.

Co więc traciłam? Traciłam poczucie własnej wartości, ponieważ jak to?! Ja wszechmogąca w swej wierze, nie mam wpływu na to, żeby ktoś się zmienił? Partner, rodzic, przyjaciel? Przecież jak mocno się postaram to ktoś będzie dla mnie lepszy, jak tylko zachowam się inaczej…

Po tym przychodziła bezsilność… Jestem beznadziejna, nie potrafię tego zrobić.. Tak bardzo bym chciała…

Było też jeszcze coś… poczucie winy. Ocena osób, które mnie otaczały, które nie rozumiały mojego zamysłu, nie siedziały w mojej głowie…
I ja tą ocenę przyjmowałam, jedna…po drugiej… Aż do momentu, w którym odpowiedzialność za wszelkie problemy tego świata mnie przygniotła. Więcej nie dałam rady…

Wszystko to kierowało mną jak robotem, napędzało chęć wkładania innym do ust słów, które ja chciałabym usłyszeć, one były nieprawdziwe! Jeśli nawet udało mi się coś „wyrwać” na czym mi zależało to było to fałszywe pod pretekstem – coś jej trzeba powiedzieć by dała sobie i mi spokój.

Martwić się za bardzo to popaść w obsesje i nazwać ją troską, następnie pozwolić by nami zawładnęła, bez świadomości tego , że ma to rujnujące dla nas skutki.

Co jest we mnie? Co robię źle? Dlaczego wszyscy widzą we mnie kogoś kim ja tak bardzo nie chcę być?

To poczucie winy, bezsilności obezwładnia, prowadzi do samozagłady. Na szczęście jest na to sposób. Wystarczy zadbać o siebie i postarać się szczerze i uczciwie odpowiedzieć sobie samemu – co ja mogę dla Ciebie zrobić (dla swojego wewnętrznego ja) byś poczuł/poczuła się lepiej? A potem to zrobić.
Powiedzieć co nas boli. Wykrzyczeć to samym sobie.

Jesteśmy zdziwieni gdy ktoś pozwala się krzywdzić przez drugą osobę – psychicznie czy fizycznie a często sami siebie 'maltretujemy' swoimi myślami, krzywdzimy, wmawiamy sobie, że jesteśmy źli, bo czegoś nie mogliśmy zmienić. To nieprawda!


Możemy zmieniać tylko kierunek swoich myśli. To jest potęga. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Moje wewnętrzne dziecko

Chcesz być szczęśliwym człowiekiem?